Wielu adeptów Street Liftingu pewnego dnia decyduje się wziąć udział w zawodach. Często te pierwsze starty są dla nowicjuszy trudną lekcją, z której nie zawsze potrafią wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość.
Od czego zacząć?
Podstawowa sprawa jest chyba oczywista – musisz być optymalnie przygotowany od strony fizycznej. Dobry i konsekwentnie realizowany plan treningowy to podstawa, jednak nie zawsze wystarcza on, by Twój start w zawodach był udany. Poniżej przedstawiam sześć wskazówek, które pomogą lepiej przygotować się do zawodów (myślę, że wiekszość z nich sprawdzi się też w innych dyscyplinach).
1. Zapoznaj się z regulaminem
Każde zawody mają swój własny regulamin. Przeczytaj go dokładnie. Sprawdź co jest dozwolone, a co nie:
- Kiedy Twoje powtórzenie będzie zaliczone
- Jak wygląda pozycja startowa
- Czy musisz czekać na komendę
- Jaki chwyt jest dozwolony
- Jaki strój jest obowiązujący
- Czy jeśli są kategorie wagowe, to musisz startować w tej do której się zapisałeś, czy jeśli na miejscu okaże się że ważysz więcej/mniej, to możesz zmienić kategorię
- Jak wygląda punktacja
- O której godzinie najpóźniej musisz stawić się na miejscu
Wszystkie te kwestie są istotne. Musisz dokładnie wiedzieć, jak ma wyglądać Twoje powtórzenie. Jeśli wymagany jest “deadstop” (przytrzymanie pozycji startowej: np. pełny nieruchomy zwis przy podciąganiu, albo podpór przy dipach) – pamiętaj, by w swoim treningu wykonywać też takie powtórzenia. Nie pozwól, by jakiś wymóg, wybił Cię z rytmu.
Na wielu zawodach wymagana jest odzież, która umożliwia stwierdzenie, czy stawy łokciowe/kolanowe były w pełni wyprostowane – pamiętaj o tym.
Często zawodnik trafia do danej kategorii wagowej na miejscu – po ważeniu. Są jednak zawody – np. Mistrzostwa Świata w podciąganiu – gdzie należy wcześniej zadeklarować kategorię wagową, jeśli podczas oficjalnego ważenia przed zawodami nie zmieścisz się w limicie, czeka Cię dyskwalifikacja.
Niektóre zawody za wynik końcowy uznają sumę najlepszych powtórzeń (lub jeśli zawody są tylko w jedym boju, to po prostu najlepsze powtórzenie), przy czym na jednych zawodach jest to tylko suma dodatkowego ciężaru, a na innych dolicza się również wagę zawodnika. Czasem regulamin przewiduje przeliczenie uzyskanego rezultatu za pomocą współczynnika Wilksa albo współczynnika IFSL. Na ten moment nie ma jednego standardowego sposobu wyliczania ostatecznego wyniku. Koniecznie sprawdź jak ustalą go organizatorzy zawodów, na które się wybierasz (czasem regulamin i sposób wyliaczania końcowego wyniku zmienia się między kolejnymi edycjami tych samych zawodów).
Szkoda byłoby przegrać zawody tylko dlatego, że nie było Cię na odprawie albo oficjalnym ważeniu. Sprawdź dokładnie harmonogram.
2. Dowiedz się co zastaniesz na miejscu
- Jaka będzie średnica drążka
- Jaki będzie rozstaw poręczy do dipów
- Czy zawody będą w pomieszczeniu czy na świeżym powietrzu
- Czy będzie miejsce na rozgrzewkę
- Czy będą ciężary do rozgrzewki
- Czy można mieć swój pas
- Jaki pas będzie używany
- Czy ktoś Ci pomoże założyć ciężar
- Czy możesz mieć własnego spottera do przysiadu
Czyli po prostu nie daj się zaskoczyć. Każdy z nas ma w głowie jakiś idealny obraz zawodów, jednak na miejscu często okazuje się, że organizatorzy o czymś zapomnieli. Najczęściej o stale dostępnym, dobrze wyposażonym miejscu do rozgrzewki 😉
3. Bądź na czas
Jeśli zawody są daleko, a masz taką możliwość, bądź na miejscu dzień wcześniej. Długa podróż może zwyczajnie Cię zmęczyć i dostarczyć dodatkowej dawki stresu, która obciąży Twój układ nerwowy i wpłynie na możliwości generowania siły. Ale nawet jeśli masz blisko – postaraj się być wcześniej, żeby nie stresować się tym, czy zdążysz. Dzięki temu zyskasz czas, by sprawdzić czy na pewno wszystko jest tak, jak było zapowiadane. W razie niespodzianek zyskasz trochę czasu, by przemyśleć plan działania.
Tak jak pisałam wcześniej – sprawdź dokładnie harmonogram. Jednak, o ile nie jesteś na zawodach w Finladnii czy Niemczech, to nie przywiązuj się do niego nadmiernie 😉 Szczególnie Hiszpanie i Włosi bardzo luźno podchodzą do koncepcji czasu 😉 Często jedynie godzina rozpoczęcia zawodów odpowiada rzeczywistości, a cała reszta dzieje się: „jak się skończy poprzedni punkt programu”. Ma to niestety negatywny wpływ na zawodników, którzy nie wiedzą kiedy będą wywołani do następnego podejścia czy kolejnego boju i często nie mogą zjeść normalnego posiłku (dlatego patrz pkt. 5).
4. Nie kombinuj
Zawody to nie czas na testowanie nowych suplementów, diety cud, dziwnych zabiegów regeneracyjnych. Wszystkie takie rzeczy należy przetestować wcześniej, żeby wiedzieć jak się na nie reaguje. Historia zna przypadki zawodników, którzy musieli co pięć minut biegać do toalety i zupełnie nie mogli się skupić na starcie. Diety cud stosowowane po raz pierwszy tuż przed ważnym startem oczywiście mogą pomóc, ale nie warto ryzykować. Zdecydowanie lepiej przeprowadzić symulowany start (o tym więcej niebawem) przed zawodami i zobaczyć co i jak na nas działa.
5. Miej ze sobą źródło węglowodanów
Na miejscu warto uzupełniać węglowodany. Zwłaszcza jeśli zawody się przeciągają. Nie zawsze będzie możliwość kupienia czegoś, więc warto zabrać ze sobą coś łatwo przyswajalnego i nieobciążającego żołądka. Ja zwykle stosuję żele lub żelki 😉 Oczywiscie sprawdzą się również inne źródła węgli – jednak warto wcześniej sprawdzić jak reaguje na nie Wasz organizm.
6. Ustal strategię 🙂
Przemyśl wcześniej swoje podejścia. Od jakiego ciężaru zaczniesz, co dalej i co zrobisz, jeśli powtórzenie nie zostanie zaliczone. Na miejscu stres może grać pierwsze skrzypce, a przecież nie chcesz zakończyć zawodów z trzema spalonymi próbami, albo dużo poniżej swoich możliwości. Pierwsze podejście to powinien być pewniak, jednak nie dużo poniżej Twoich możliwości. Oczywiście jeśli startujesz z myślą o wygranej, to musisz czasem reagować na to, jakie ciężary dekalaruje konkurencja. Warto jednak wcześniej przemyśleć możliwe scenariusze, żeby nie przelicytować ciężaru (zwłaszcza pierwszego podejścia).
Na koniec
Oczywiście to tylko techniczne tipy na lepsze przygotowanie się do zawodów. Jeśli planujesz startować przeczytaj też o taperingu, rampowaniu i PAP.